poniedziałek, 11 sierpnia 2014

#2 Why now?

- O tu jesteś. - powiedziała Jessy.
- Tak. - odpowiedziałam. Nie mówiąc nic więcej wyminęłam ją i poszłam do swojej kuchni. Moja przyjaciółka w milczeniu podążyła za mną. Cisza między nami była nieznośnie niezręczna. Chciałam się odezwać, ale Jess mnie uprzedziła.
- Wiesz, że chłopaki nadal nie mogą znaleźć Niall'a? - zapytała. Zdziwiło mnie to. Ani na pogrzebie ani na stypie go nie było. A przecież Niall był najlepszym przyjacielem Liam'a. Zawsze tylko z nim potrafił rozmawiać. Stało się to dla mnie podejrzane.
- A sprawdzali w domu? - zapytałam.
- Tak, ale tam też go nie było. - to dało mi do myślenia.
- Przepraszam Cię, ale miałam właśnie wychodzić. - powiedziałam patrząc na brunetkę.
- Ah.. No okej. - powiedziała. Skierowała się w stronę drzwi, odwróciła się i uśmiechnęła po czym wyszła zamykając delikatnie za sobą drzwi.
- Cholera. Mało brakowało. - wyrzuciłam sobie. Miałam ochotę strzelić sobie w twarz za to, że Jess o mało mnie nie przyłapała i za to, że nie zamknęłam drzwi na dole.. Przecież każdy mógł sobie tak po prostu wejść i wziąć co tylko mu się podobało po czym wyjść nie zauważonym. O czym ja gadam.. Na prawie najspokojniejszej ulicy miałby się ktoś włamać.
- Jestem idiotką. - powiedziałam do siebie i wzięłam telefon z łóżka. Wybrałam numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Niestety w telefonie nikt nie odpowiadał. Próbowałam zadzwonić znowu, ale znowu nikt nie odpowiedział.
- Kurwa. - powiedziałam i zabrałam kluczyki do auta i do drzwi. Wychodząc z domu nacisnęłam pilot od garażu, w tym czasie zamknęłam drzwi wejściowe do domu i poszłam po swoje auto. Odpaliłam samochód i włączyłam auto. Leciały jakieś smenty.
- W sam raz do podróży w nieznane. - powiedziałam sama do siebie po czym ciężko westchnęłam. Nie wiedziałam jeszcze gdzie dokładnie pojechać. Miałam jakieś złe przeczucia i to przez nie po prostu jechałam przed siebie. Cały czas jechałam prosto, dlatego nawet nie zauważyłam kiedy po 15 kilometrach prostej drogi skręciłam w lewo. Znałam tą drogę i wiedziałam już dokąd moja podświadomość mnie prowadzi.
Jechałam jakieś 10 minut leśną drogą i skręciłam w prawo. Po przejechaniu jakichś stu metrów zatrzymałam się przed ładnym leśnym domkiem. Zgasiłam silnik, ale nadal trzymając ręce na kierownicy przypatrywałam się dobrze znanemu mi miejscu. Wzięłam głęboki wdech i wysiadłam z auta. Po zamknięciu samochodu powolnym krokiem podeszłam do drzwi. Chciałam zapukać, ale w ostatniej chwili po prostu je otworzyłam. Weszłam delikatnie do środka. Wewnątrz panowała cisza, ale atmosfera była dość ciężka.
- Jest tu kto? - zapytałam delikatnie. Nikt mi nie odpowiedział tak jak się spodziewałam.
Poszłam w głąb domku. Weszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było. Poszłam więc na górę.
Odwiedziłam wszystkie sypialnie i została mi tylko łazienka. Podeszłam delikatnie do drzwi i je popchnęłam.
W środku też nikogo nie było.
- Cholera. Gdzie on może być? - zastanawiałam się na głos. I wtedy coś mi się przypomniało. Wyszłam na korytarz i poszłam do pustej ściany na korytarzu, na której wisiał tylko obraz. Odsunęłam go i zobaczyłam delikatnie wysunięty kawałek ściany. Nacisnęłam go delikatnie i usłyszałam cichy trzask. Ściana powoli zaczęła się odsuwać. Wraz z obrazem zniknął duży prostokąt i pojawiły się drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam schody. Strasznie stare chody. Powoli zaczęłam wspinać się po nich na górę. Gdy dotarłam do samej góry ujrzałam przed sobą kolejne drzwi.

czwartek, 17 lipca 2014

#1 Without You I'm nothing

Zbliżał się pogrzeb Liam'a, a ja nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Liam nie żyję. I to stało się w dzień gdy miałam mu powiedzieć kim tak naprawdę dla mnie był.
- Kochanie, jesteś już gotowa? - zapytała mama wchodząc do mnie do pokoju. Odwróciłam głowę w jej stronę, a ona do mnie podeszła.
- Natanelko. Musisz być silna. Dla chłopaków. - moja mama patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami próbując mnie pocieszyć.
- Wiem. - odpowiedziałam i wstałam poprawiając małą czarną sukienkę, którą dostałam od Liam'a. Poprawiłam włosy i podeszłam do lusterka. Oczy miałam spuchnięte od płaczu i musiałam lekko poprawić makijaż. Więc musiałam wyglądać strasznie. Wzięłam swoją torebkę do której schowałam telefon i portfel. Ostatni raz zerkając na zegarek wyszłam z domu.
- No chodź kochanie, bo się spóźnimy. - powiedziała mama. Wiedziałam, że się nie spóźnimy, bo jest dopiero 10:30, a pogrzeb jest o 12. Moja mama tak powiedziała, aby po prostu się odezwać, a ja po prostu chciałam dłużej posiedzieć przy jego trumnie. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Nie byłam w stanie prowadzić. Ledwo powstrzymywałam łzy, chociaż i tak wiedziałam, że jak tylko go zobaczę to znowu się rozkleję. Po 10 minutach byłyśmy już pod kościołem. Nie czekając na nikogo od razu weszłam do środka. Zobaczyłam, że w kościele siedzi już pare osób. Szłam powoli w kierunku trumny, a oczy tych "gości" skierowały się w moim kierunku. Podeszłam do trumny i delikatnie pogłaskałam go po policzku. Moje łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cię kocham. - szepnęłam trzymając swoją dłoń na jego policzku. Kochałam Go i będę kochać. Nie mogłam wytrzymać tego bólu. Tej myśli, że jego nie ma już wśród nas.
- Nat. - poczułam jak ktoś delikatnie kładzie dłoń na moim ramieniu. Nie chciałam odwracać wzroku od Liam'a, ale byłam zmuszona przez swoją przyjaciółkę.
- Jessy. Proszę Cię. Zostaw mnie. - powiedziałam spuszczając głowę w dół. Ona podniosła moją głowę lekko chwytając mnie za podbródek.
- Chodź. Przejdziemy się. - powiedziała.
- Nie. - powiedziałam stanowczo. - Chcę tu zostać. Z nim. - ale brunetka nie dała za wygraną, chwyciła mnie za dłoń i praktycznie siłą wyciągnęła mnie z kościoła. Chociaż szczerze się nie opierałam.
Zaprowadziła mnie za kościół. Stali tam chłopacy. Harry, Louis, Zayn i..
- A gdzie Niall? - zapytałam.
- Powiedział, że przyjedzie potem. - odpowiedział Harry podchodząc do mnie. Też był cały zapłakany. Złapał delikatnie moją dłoń, a ja nie patrząc na nic wtuliłam się w niego. Zaczęłam znowu płakać.
- Cii.. - mówił delikatnie głaszcząc mnie po włosach. Słyszałam po jego głosie słyszałam, że sam ledwo to wszystko wytrzymuję.
- Przepraszam was chłopaki. Przepraszam. - powiedziałam jeszcze raz puszczając Harry'ego. Oparłam się plecami o ścianę budynku. Podszedł do mnie Zayn.
- Kochanie. Nie płacz. - powiedział głaszcząc mnie po policzku.
- Jak mam nie płakać? - zapytałam patrząc m u w oczy. - Powiedz mi jak? Kochałam tego chłopaka od 2 lat, a jak przyszła mi odwaga, żeby mu to powiedzieć to on zginął w jakimś pierdolonym wypadku ! - ostatnie kilka słów wręcz wykrzyczałam. Chłopacy spojrzeli się na mnie zatroskani. - Ja.. Ja was przepraszam.. Nie chciałam tak wybuchnąć. - te słowa wywołały u mnie jeszcze większy płacz, ponieważ uświadomiłam sobie, że to moja wina. Że przecież mogłam mu prędzej powiedzieć, że go kocham.
- To wszystko moja wina.. Przecież mogłam mu wcześniej powiedzieć, prawda? - zapytałam tak jakby samą siebie. - To wszystko przeze mnie.
- Nat. - odezwała się Jessy. - To nie Twoja wina. - powiedziała.
- To niczyja wina. - odezwał się w końcu Louis.
- Lepiej już chodźmy. - powiedział Zayn i złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, a on tylko się do mnie uśmiechnął. Kiwnęłam głową i poszliśmy na ostatnie pożegnanie Liam'a.
*
Po całej ceremonii wszyscy byli zaproszeni na obiad do Państwa Payne.
- Nat, widziałaś może Niall'a? - zapytała się mnie jego mama.
- Nie proszę pani. - odpowiedziałam drżącym głosem. - Myślałam, ze przyjechał razem z panią. - powiedziałam nadal na nią nie patrząc.
- Niestety nie przyjechał. Miał sam dojechać na pogrzeb, ale tam też go nie było.
- Niestety nie wiem gdzie jest pani syn, pani Horan, ale teraz panią przeproszę. - w końcu odwróciłam się w jej stronę. Gdy już odchodziłam starsza kobieta złapała mnie za rękę.
- Kochanie. Wszyscy wiemy jak ważny był dla ciebie Liam, dlatego przyjmij moje kondolencje. - powiedziała.
- Dziękuje. - odpowiedziałam i wyszłam. Miałam już dość składnia kondolencji, w których połowa była nie szczera. Postanowiłam, że wrócę do domu. Mieszkałam za ledwie parę domów dalej, więc uznałam, że wrócę na piechotę.
*
Gdy byłam już w swoim domu pobiegłam szybko do swojego pokoju i z płaczem rzuciłam się na łóżko.
- Jaka ja jestem beznadziejna. - powiedziałam sama do siebie. Nie umiem nawet nie płakać 5 minut. Nie umiem się uspokoić. Ludzie mają rację. Jestem beznadziejna, jestem do niczego. Jestem nikim. Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl. Wstałam i powolnym krokiem poszłam do swojej łazienki. Szybko otworzyłam szafkę i wyjęłam małe pudełeczko, z którego wyciągnęłam małą srebrną żyletką. Podciągnęłam koronkowy rękaw i nie wahając się ani chwili zrobiłam nacięcie. Potem jeszcze jedno i jeszcze jedno, dopóki ból fizyczny nie był silniejszy od tego psychicznego. Zrobiłam 5 nacięć. Jedno małe, a pozostałe długie i głębokie. Czułam ulgę, czując spływające krople krwi po mojej ręce.
- Nat ! - ktoś krzyknął z dołu.
- O cholera. - pisnęłam, ale szybko się ogarnęłam. Umyłam przedramię, zawinęłam bandażem i naciągnęłam rękaw. Posprzątałam w łazience i wyszłam z pomieszczenia.
- O tu jesteś. - powiedziała Jessy.

poniedziałek, 14 lipca 2014

#prolog

- Mamo ! - mój głos rozniósł się po całym domu.
- Tu jestem kochanie ! - zawołała moja rodzicielka z kuchni. Szybko udałam się w jej stronę.
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak kochanie? - zapytała zatroskana starsza kobieta.
- Liam.. Liam.. On..
- Co z nim? - zpytała mama widząc moją minę.
- On nie żyje. - powiedziałam i rozpłakałam się. Liam był moim najlepszym przyjacielem od wielu lat.. Znaliśmy się prawie od dzieciństwa. Nie mogłam uwierzyć w to, że teraz nie ma i nie będzie go już ze mną.
- Jak to? - zapytała moja mama podchodząc do mnie i mnie przytulając. Szlochałam w jej ciepły, kaszmirowy sweter próbując pojąć, że chłopak, którego naprawdę kochałam nie żyje.